środa, 9 stycznia 2013

Afryka dzika we Wrocławiu. Kawiarnie znów na szlaku.

W podróży bardzo trudno zdobyć dobrą kawę. Poranek zazwyczaj zaczyna się od plastikowego kubka i nie do zniesienia saszetki typu "2 w 1". Z  plecakiem pełnym marzeń, ze zmęczeniem i dającym o sobie znać głodem, poszukujemy kawiarni, która zaserwuje spragnionym kofeiny duszom coś na prawdę niebiańskiego. 23 grudnia, niedziela, przed południem, wrocławskie Stare Miasto. Znalezienie odpowiedniego miejsca graniczy z cudem, wszyscy szykują się do świąt, pakują prezenty... Wędrując uliczkami wokół rynku, trafiamy na ul. Kotlarską 32. Jest! Otwarte! Kawiarnia Afryka. Pachnące, aromatyczne miejsce, udekorowane okno zachęca do wejścia. Wchodzimy. Jest pięknie. 



Pachnie już od progu. Młynek pracuje na najwyższych obrotach, słychać klimatyczne dźwięki. Zostajemy na pewno. Marzymy o dobrej, prawdziwej, z jakiegoś odległego krańca świata kawie. Głód zaczyna doskwierać. Czy można tu zjeść śniadanie? Bogate menu twierdzi, że można. Cudownie! Ekipa Afryki uwija się wokół baru, mieli, waży, pakuje. Słychać śmiechy i ciekawe rozmowy. Gdzie ta nasza kawa? Podchodzi przesympatyczna pani i opowiada: kawa z tego i takiego regionu, mielona w taki i taki sposób, o lekkim, kwaskowatym posmaku... Nie możemy się zdecydować. Wybór pada na dwie różne: z posmakiem Irlandzkiej Whiskey dla niego, z aromatem białego wina dla niej. Wybór wręcz doskonały. A śniadanie? Pani mówi, że może zrobić tylko jajecznicę, bo przed świętami, bo menu się zmienia... Nieważne, jajecznica może być. Nawet bardzo.


 Przychodzi nasza kawa. Pierwszy łyk i jesteśmy w niebie. Żegnajcie wszystkie saszetki, kawy rozpuszczalne, fałszywe. Od dziś tylko taka, zaparzona idealnie, z głębokim aromatem, a to dopiero pierwszy wybór. Kawę z Afryki można zabrać do domu w każdej wersji, w ziarnach, mieloną do zaparzania pod ciśnieniem lub po turecku. Mozna dobrać odpowiednią filiżankę, dzbanek, zapakować na prezent. Zagłębiamy się w fotelach, opatulonych zielonym suknem. Trochę tu egzotycznie, trochę jak w zapomnianej kolonii, trochę orientalnie. Kolory przeplatają się ze światłem, błyszczące poduchy odbijają promienie słoneczne. Bardzo nam przyjemnie spędzać czas w takim wnętrzu, wypić tak przejmująco dobrą kawę, porozmawiać o planach na najbliższy rok, uśmiechnąć się do siebie, potrzymać za rękę. Dobrze jest odwiedzić Afrykę w środku zimy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...