poniedziałek, 28 stycznia 2013

Wyniki konkursu "Wygraj kawę i ciasto w Retro".

Nadszedł czas ogłosić wyniki konkursu zorganizowanego przy współpracy z kawiarnią Retro. Obrady Jury były bardzo burzliwe, nasi fani przesłali bardzo dużo ciekawych odpowiedzi. Aż żałujemy, że nie mogliśmy nagrodzić większej liczby osób. 

Nagrodę w postaci dowolnej kawy latte oraz kawałka tarty czekoladowej otrzymuje pani Kaja Ciszewska za odpowiedź:

"Zima w Retro, jak nie zima,
Tutaj mróz się nas nie ima!
Pachnie ciepła czekolada,
Ciastko z wróżbą gdzieś się skrada,
Tu szarlotka jest i grzaniec,
Więc ogłaszam zimy koniec!
Ciepło w nos i ciepło w uszy,
Zimą nikt mnie stąd nie ruszy!"

  Gratulujemy! Ze zwycięzcą skontaktujemy się drogą mailową.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Konkurs. Wygraj kawę i ciasto w Retro!

Ruszamy z pierwszym, bardzo łatwym konkursem. Zasady są banalne, za to nagroda przyjemna i baaardzo czekoladowa. Śpieszymy z wyjaśnieniami:
  1. Startujemy już dzisiaj, czyli 21.01.2013. 
  2. Kończymy 27.01.2012 (niedziela).  
  3. Jury - twórcy bloga.
  4. Nagroda: dowolna latte i tarta czekoladowa w kawiarni Retro 
  5. Zasady:
  • Polubić fan page Kawiarnie w Trójmieście 
  • Polubić fan page Retro
  • Dokończyć zdanie: "Zima w Retro...".   Zaznaczamy, że nie chodzi o długie i rozbudowane zdania, oceniamy kreatywny pomysł.   
Odpowiedzi wysyłamy do 27.01.2013, do godziny 23:59 na kawiarnianego maila, czyli kawiarniewtrojmiescie@gmail.com
Powodzenia!

piątek, 11 stycznia 2013

Gdzie się grzać w Trójmieście? Subiektywny przegląd rozgrzewających kawiarni.

Spójrzmy za okno. Płatki śniegu uderzają w okno, sypie… Wieczory jeszcze długie i nieprzyjemnie chłodne. Biały puch zamiast pokryć ziemię grubą pierzyną, w pierwszym z nią kontakcie, roztapia się. Nie mamy takiej pogody wśród naszych ulubionych, nie chcemy kichać, kaszleć, owijać się szalami. Pragniemy ciepła, rozgrzania i czekania na wiosnę tylko w przyjaznych okolicznościach. Trójmiasto osłania się od morskiego wiatru jak może… Kawiarnie w Trójmieście pomagają rozgrzać zziębnięte dłonie, proponują gorące trunki, by gardło nie bolało tak bardzo. Zapraszają do ciepłego wnętrza, kuszą smakiem i aromatem. Znajdujemy tu wszechobecny cynamon, zapach korzennego piernika, miód, sok z malin niczym z babcinej kuchni. Prym wiedzie jednak grzane wino, pysznie słodkie, pachnące zimą, przesiąknięte pomarańczą, serwowane na różne sposoby…


Zobaczmy, gdzie można grzać w Trójmieście zarówno duszę jak i ciało:

Gdańsk

Wycieczkę zaczynamy od ulicy Piwnej. Balsam Cafe proponuje nam za 9 zł 160 ml grzanego wina. 

Retro, znajdujące się naprzeciw, w swoim repertuarze posiada trochę więcej zimowych pyszności. Na popołudniową herbatę wybieramy czarną z syropem pomarańczowym, muśniętą miodem i cynamonem z dodatkiem goździków. Herbata zimowa w wersji 480 ml kosztuje 9 zł. Na deser polecamy Gorące Jabłuszko, czyli idealne połączenie lodów waniliowych z pokruszonymi ciasteczkami imbirowymi z dodatkiem prażonych jabłek z cynamonem. Za zimowy deser w Retro zapłacimy 12,50 zł. Dla amatorów mocniejszego rozgrzania menu zawiera dwie opcje: gorący poncz jabłkowo-rumowy (za 12,50 zł - 220 ml) oraz gorący grog z whiskey (za 16,50 zł - 180 ml).

Przenosimy się na ul. Grobla I, gdzie trafiamy do kawiarni „W starym kadrze”. Miejsce to posiada bardzo gorące menu, aż nie wiemy co wybrać. Zaczynamy od kaw. Na 1 miejscu znajdują się  Kasztany miłości – podwójne espresso z mlekiem, miodem, cynamonem i syropem kasztanowym (200 ml za 12 zł). Zaraz za nimi kroczy Ciemna moc – podwójne espresso z koniakiem, kakao, bitą śmietana i skórką pomarańczy (200 ml za 12 zł).  Kawiarnia rozgrzewa również herbatami, wszystkie w cenie 7 zł. I tak krążymy wokół Mechanicznej pomarańczy – czarnej herbaty z pomarańczą, goździkami oraz syropem z czerwonej pomarańczy, Czarnego bzu – czarnej herbaty  z pomarańczą i syropem z czarnego bzu oraz Róży – czarnej herbaty z miodem, goździkami i z syropem z róży. „W starym kadrze” nie brakuje grzańców. Za pół litra grzanego piwa z cynamonem, syropem imbirowym, goździkami i pomarańczą oraz za 150 ml grzanego wina z goździkami i pomarańczą zapłacimy 9 zł. 

Wędrujemy do Cafe Factotum na ul. św. Ducha. W czarno-białym wnętrzu zachęcamy uraczyć się aż czterema trunkami. Począwszy od English Royal (14 zł), czyli czarnej herbaty z rumem, likierem Cointreau i łyżeczką soku cytrynowego z nutą cynamonu, poprzez czekoladę Lumumbę z ciemnym rumem i bitą śmietanę (12 zł), kończąc na grzanym winie z rodzynkami i skórką pomarańczową (9 zł) i grzanym miodzie pitnym (10 zł).

Sopot

W Sopocie grzać się wypada, szczególnie w kilku miejscach specjalnie do tego przeznaczonych. Na pierwsze miejsce wskakuje nasz subiektywnie cudowny Józef K. Grzane wino podane w za każdym razem innym kubku, smakuje zawsze wybornie. Zapłacimy za nie 12 zł. Jednak bezapelacyjnie pałamy tu miłością do jedynej w swoim rodzaju kawy Dziadka Franka. Pyszna, duża, z gęstą pianką… niestety nie pamiętamy jej ceny, ale zapewniamy – nie kosztuje wiele. Grzać się w Józefie można na kanapie, przy kaflowym piecu, w ramionach… 

W Sopocie trzeba odwiedzić jeszcze jedno miejsce, przez nas lubiane również subiektywnie. W Cafe Zaścianek nie rozczarowuje menu dla „nie lubiących zimy”. Przepysznie rozpływa się w ustach Czekolada z rodowodem – lekko pikantna, gorrrąca (6-8 zł), a od środka i zewnątrz grzeje herbaciany grzaniec, specjał Zaścianka (8 zł). 

Gdynia

Tu dwa miejsca, w których rozgrzewalibyśmy się chętnie każdym napojem. Na ul. Świętojańskiej w Cynamonie wino słodkie, gronowe, podgrzewane z cynamonem i goździkami, ozdobione pomarańczą. Niebo w gębie w dwóch pojemnościach, dla tych co lubią więcej – 200 ml za 12 zł i dla tych co wolą mniej – 150 ml za 10 zł. 

Na ul. Starowiejskiej, w Lavendzie grzeją całym dzbanem. Dzban można dzielić z ukochaną osobą, z mamą, siostrą, przyjaciółką (500 ml za 27 zł). Grzać się można w pojedynkę (200 ml za 12 zł), jednak wiadomo, że razem cieplej i weselej…

A Wy gdzie grzejecie duszę i ciało?

środa, 9 stycznia 2013

Afryka dzika we Wrocławiu. Kawiarnie znów na szlaku.

W podróży bardzo trudno zdobyć dobrą kawę. Poranek zazwyczaj zaczyna się od plastikowego kubka i nie do zniesienia saszetki typu "2 w 1". Z  plecakiem pełnym marzeń, ze zmęczeniem i dającym o sobie znać głodem, poszukujemy kawiarni, która zaserwuje spragnionym kofeiny duszom coś na prawdę niebiańskiego. 23 grudnia, niedziela, przed południem, wrocławskie Stare Miasto. Znalezienie odpowiedniego miejsca graniczy z cudem, wszyscy szykują się do świąt, pakują prezenty... Wędrując uliczkami wokół rynku, trafiamy na ul. Kotlarską 32. Jest! Otwarte! Kawiarnia Afryka. Pachnące, aromatyczne miejsce, udekorowane okno zachęca do wejścia. Wchodzimy. Jest pięknie. 



Pachnie już od progu. Młynek pracuje na najwyższych obrotach, słychać klimatyczne dźwięki. Zostajemy na pewno. Marzymy o dobrej, prawdziwej, z jakiegoś odległego krańca świata kawie. Głód zaczyna doskwierać. Czy można tu zjeść śniadanie? Bogate menu twierdzi, że można. Cudownie! Ekipa Afryki uwija się wokół baru, mieli, waży, pakuje. Słychać śmiechy i ciekawe rozmowy. Gdzie ta nasza kawa? Podchodzi przesympatyczna pani i opowiada: kawa z tego i takiego regionu, mielona w taki i taki sposób, o lekkim, kwaskowatym posmaku... Nie możemy się zdecydować. Wybór pada na dwie różne: z posmakiem Irlandzkiej Whiskey dla niego, z aromatem białego wina dla niej. Wybór wręcz doskonały. A śniadanie? Pani mówi, że może zrobić tylko jajecznicę, bo przed świętami, bo menu się zmienia... Nieważne, jajecznica może być. Nawet bardzo.


 Przychodzi nasza kawa. Pierwszy łyk i jesteśmy w niebie. Żegnajcie wszystkie saszetki, kawy rozpuszczalne, fałszywe. Od dziś tylko taka, zaparzona idealnie, z głębokim aromatem, a to dopiero pierwszy wybór. Kawę z Afryki można zabrać do domu w każdej wersji, w ziarnach, mieloną do zaparzania pod ciśnieniem lub po turecku. Mozna dobrać odpowiednią filiżankę, dzbanek, zapakować na prezent. Zagłębiamy się w fotelach, opatulonych zielonym suknem. Trochę tu egzotycznie, trochę jak w zapomnianej kolonii, trochę orientalnie. Kolory przeplatają się ze światłem, błyszczące poduchy odbijają promienie słoneczne. Bardzo nam przyjemnie spędzać czas w takim wnętrzu, wypić tak przejmująco dobrą kawę, porozmawiać o planach na najbliższy rok, uśmiechnąć się do siebie, potrzymać za rękę. Dobrze jest odwiedzić Afrykę w środku zimy...

środa, 2 stycznia 2013

Jak się tworzy bloga w Czechach.

Dzisiejszy wpis będzie zupełnie inny, bo podróżniczy. Inny również dlatego, że omijający szerokim łukiem Trójmiasto i przenoszący do malowniczej Pragi. W przepięknej, romantycznej, urokliwej stolicy Czech ekipa Kawiarni w Trójmieście spędzała Święta Bożego Narodzenia. Podczas śpiewu kolęd, w co najmniej ciekawym języku, wsłuchując się w świergotanie czeskich dzieci na świątecznym jarmarku, pijąc grzane wino, szukaliśmy miejsca, w którym można byłoby przysiąc, rozluźnić się, wypić piwo... Tak. W dzisiejszym poście nawet napoje będą inne, bo już nie kawowe. W Czechach, a już na pewno w Pradze, pijemy piwo. Lubujemy się w ciemnym, o intensywnym aromacie, gęstej pianie. Kozel czy Staropramen są u nas na pierwszym miejscu. 

Idąc od Ratusza w stronę przystanku metra Mustek, natykamy się na niepozorną z zewnątrz restaurację, o ciekawej nazwie. "U dvou Sester". Głód doskwiera, w świąteczny czas z dala od polskich potraw. Trafiamy do miejsca, które zaspokaja wszelkie potrzeby: kontaktu z ludźmi, aromatu, głębokiego smaku. Siadamy w kącie, by mieć szerszą perspektywę na wnętrze. Ława za ławą, drewno, surowa ściana, ciężki żyrandol. Chcemy zabrać choć jeden stół do domu. Odrapany, zniszczony, ale tak piękny, że wzięlibyśmy go za każdą cenę. Skrzynki z winem, ogromne karafki, ciemne piwo w kuflu z grubego szkła. Śmiech i nieustające rozmowy, jak we włoskiej rodzinie. A to jednak Praga, czeski gulasz i knedle. Rozpływamy się. Patrzymy do góry, sklepienie ubrane w sztukaterię. Na ścianach wmurowane lustra. Wchodzą i wychodzą, lubią tu przychodzić, mielić świeży pieprz nad białym talerzem.... U dwóch Sióstr, tak jakby gościło kilka różnych osób, ale jednak - rodzina.




Spędzamy tu nadzwyczaj dużo czasu. Na tyle dużo, by wyciągnąć notatnik, rysownik i spróbować opisać to miejsce. Opisać słowem, namalować obrazem, by choć tak zatrzymać wspomnienie. Lubimy w ten sposób zbierać inspiracje, tak wpadają nam do głowy pomysły na posty. Nabierają pierwszego kształtu.



Polecamy Wam odwiedzić praską, ale może trochę włoską restauracyjkę. 
U dvou Sester

A teraz poradnikowo:

W Pradze spaliśmy w hotelu Jasmin. Wysiada się na przystanku metra Palmovka (żółta linia, kierunek Cerny Most) i autobusem 109 jeden przystanek "ślimakiem" do góry (po drodze jest jeden przystanek na żądanie). Potem spacerkiem kilka minutek. Link do hotelu: Hotel Jasmin

Rezerwowaliśmy nocleg poprzez serwis booking.com, 3 noce razem ze śniadaniem w pokoju dwuoosobowym kosztowały nas 67 euro. 

Do Pragi polecamy dojechać Polskim Busem (polskibus.com) z Warszawy bądź Wrocławia. Wysiada się na stacji metra Florenc, bliziutko centrum. Pragę odwiedzić trzeba koniecznie jeszcze raz, w lecie, na kawę tym razem. 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...